prof. dr hab. Marek Czachor
Smoleńsk
Zajmowałem się katastrofą smoleńską dobre 10 lat – z czego przez pierwsze trzy lata poświęcałem tematowi średnio 6 godzin dziennie. Daje to wynik porównywalny z moimi studiami doktoranckimi z fizyki teoretycznej w Instytucie Fizyki PAN. Jestem więc nieco nieformalnym i samozwańczym „doktorem smoleńskim”. Niektóre zagadnienia znam od podszewki, a co do reszty - mam dobre ogólne rozeznanie w temacie. Był okres, kiedy znałem zapewne z połowę (a może i więcej) osób zajmujących się katastrofą w Polsce, ze wszystkich stron naszego polskiego piekła: od ekip związanych z A. Macierewiczem, poprzez komitety Konferencji Smoleńskiej, uczestników konferencji Mechanika w Lotnictwie, prokuratorów, blogerów o bardzo różnorodnych sympatiach politycznych, a także osoby nieznane opinii publicznej – nierzadko najwybitniejszych polskich specjalistów w swoich dziedzinach – którzy pomagali mi pod warunkiem zachowania anonimowości. Bardzo ważne były dla mnie osobiste kontakty z rodzinami ofiar.
Brałem udział w wysłuchaniu publicznym w Parlamencie Europejskim w marcu 2012 r., osobiście byłem w Smoleńsku w marcu 2014 r., niecały tydzień po rosyjskiej inwazji na Ukrainę (czysty zbieg okoliczności, wzbudzający rozliczne obawy), gdzie przeprowadziliśmy pewne pomiary terenowe. Na temat katastrofy napisałem kilka dłuższych tekstów, które umieściłem na swojej stronie domowej oraz nagrałem kilka wykładów, z czego jeden (wrzesień 2022) jest nadal dostępny na YouTube. Doświadczyłem sporo hejtu, najczęściej anonimowego, ale też wielu sygnałów, że to, co robię, ma głębszy sens – zwłaszcza ze strony rodzin ofiar, które na ogół czują się przez wszystkich opuszczone. Razem z kolegami z kilku wydziałów Politechniki Gdańskiej i Instytutu Maszyn Przepływowych PAN w Gdańsku w marcu 2012 roku przygotowaliśmy duży projekt badawczy dotyczący katastrofy. Próbowaliśmy namówić NCBiR do ogłoszenia ogólnopolskiego konkursu grantowego w sprawie Smoleńska – bezskutecznie.
Wciąż śledzę nowości, choć jest ich coraz mniej. Wciąż mam nadzieję, choć już w coraz mniejszym stopniu, że Prokuratura opublikuje wyniki swoich badań – jest kilka kwestii, które szczególnie mnie interesują. Bardzo krytyczny stosunek mam do raportów Zespołu Parlamentarnego i jego późniejszego wcielenia – Podkomisji MON. Moim zdaniem jest tu sporo naciągania faktów i myślenia życzeniowego (delikatnie mówiąc). Z drugiej strony, postawa państwa polskiego po kwietniu 2010 roku, w okresie rządów premiera Donalda Tuska i prezydentury Bronisława Komorowskiego, była skandaliczna i haniebna. Wszelkie wątpliwości zostały zamiecione pod dywan, nie zabezpieczono zupełnie zasadniczego materiału dowodowego, który bezpowrotnie utracono.
Dość ciekawym wątkiem były ekspertyzy amerykańskie zamówione przez Podkomisję MON (w NIAR – National Institute for Aviation Research, grupa dra Gerardo Olivaresa, AVET Labs). Zostały one utajnione (poza dwoma fragmentami aneksów, które załączam poniżej) i poznamy je zapewne dopiero za około pół roku, kiedy zakończy się audyt w Podkomisji. Jednak wyciekło wystarczająco dużo informacji, aby wiedzieć, czego należy się spodziewać. 170-stronicowy fragment raportu (Executive Summary) został ujawniony jako załącznik do pisma skierowanego przez TVN do KRRiT, w odpowiedzi na zarzuty postawione TVN przez A. Macierewicza – i stąd ów fragment znamy. Przeglądałem ten materiał i nie zdziwiło mnie, że jest zasadniczo zgodny z raportem Komisji Millera (samolot zszedł nisko, uderzył w brzozę, stracił końcówkę skrzydła i obrócił się na grzbiet o 150 stopni). Część badań dotycząca zderzenia z gruntem nie została ukończona, gdyż NIAR nie uzyskał danych dotyczących obszaru zderzenia, zwłaszcza stopnia i rodzaju zadrzewienia.
Problem w tym, że – moim zdaniem – wszystkie komisje, od MAK-u po zespoły Macierewicza i NIAR, wpuściły nas w błędną alternatywę: albo błąd pilotów, albo wybuch bomby. W mojej ocenie ani nie było błędu pilotów, ani nie wybuchły bomby. Jeżeli był zamach, przeprowadzono go w inny sposób. Mam swoje hipotezy i dlatego interesują mnie wyniki obecnego śledztwa prowadzonego przez Prokuraturę. Umieściłem plik pdf Executive Summary i moje inne opracowania na OneDrive, dając linki na mojej stronie domowej, żeby każdy mógł sobie poczytać - w styczniu 2024 moje pliki z OneDrive znikły, dlatego też nie działa większośc linków pod wykładem na YouTube. Może kiedyś umieszczę je jeszcze raz na jakimś innym serwerze.
Niestety, jak sie zdaje, sprawa Smoleńska już nikogo nie interesuje, więc nawet szkoda mi czasu...
(17.02.2024; ostatnia aktualizacja załączników 27.10.2024)
Kilka załączników:
1. Projekt badawczy PG i IMP PAN (marzec 2012) i moje uwagi dla Prokuratury (2016)
2. Błąd w algorytmie TAWS (zawyżenie wysokości MSL) - moje uwagi po ujawnieniu fragmentu ekspertyzy UASC
3. Problemy z TAWS 37 - moim zdaniem, kluczowa niejasność w opisie Katastrofy. Problem głosu gen. Błasika wg ekspertyzy prof. Demenko: Opinia dla Prokuratury oraz odpowiedź na pytania mec. Pszczółkowskiego, część 1, część 2
4. "Co dalej z badaniami Katastrofy Smoleńskiej? - uwagi po dwóch latach" - mój tekst z 2018, z przypisami (najnowszy z 14.07.2024 - dotyczy problemu wbitych drzwi wg raportu NIAR, por. zał 9, str. 144)
5. Pytania do Podkomisji MON (styczeń 2018) w sprawie wysokości MSL i wbicia drzwi w grunt - wyszło na moje, gdy wyciekły ekspertyzy UASC (por. załącznik 2) i NIAR (por. załącznik 9, str. 144)
6. Moje uwagi z 2017 do badań w WAT - ustawienie tupolewa przy brzozie jest zgodne z trajektorią 1b z Aneksu II do raportu NIAR (por. załącznik 8, Low trajectory, case 1b - nie jest to trajektoria MAK, czyli 1a). Oto porównanie - u góry wg Aneksu II do raportu NIAR (2020), u dołu z mojego opracowania (2017).
7. Aneks I do raportu NIAR (z załącznika 23 do raportu Podkomisji MON - wbrew sugestiom Podkomisji, nie jest to całość raportu NIAR, tylko jeden z aneksów)
8. Prawdopodobnie fragment Aneksu II do raportu NIAR (z załącznika 23 do raportu Podkomisji MON - całości Aneksu II nie ujawniono)
9. NIAR Executive Summary Final Report (obszerne streszczenie całości raportu NIAR; załącznik do pisma TVN do KRRiT)
10. Kwestia materiałów wybuchowych wg opracowania Zespołu Lotniczo-Nawigacyjnego Podkomisji MON. Na mojego nosa, ostateczna konkluzja zespołu ekspertów Prokuratury będzie taka: Materiały wybuchowe rzeczywiście wykryto zarówno w tupolewie 101, rozbitym w Smoleńsku, jak i bliźniaczym tupolewie 102, pozostającym w Mińsku Mazowieckim. Zapewne potwierdzi się ich obecność na fotelach, pasach bezpieczeństwa i innych elementach, z którymi mieli kontakt przewożeni żołnierze, ale nie w miejscach mogących wskazywać na eksplozję, lub próbkach pochodzących z ekshumacji. Oczywiście mogę się mylić, bo mam zbyt mało danych. Warto też zajrzeć do książki, autorstwa trzech członków owego Zespołu Lotniczo-Nawigacyjnego, lektura dość porażająca.
11. Strona Zespołu Lotniczo-Nawigacyjnego (warto zaglądać, zwłaszcza jak zaczynają się już pojawiać dane z audytu w Podkomisji, a później zapewne raport międzynarodowego zespołu ekspertów Prokuratury).
wyświetlono 12909 razy