Jeżeli dane zostaną wykorzystane w publikacji naukowej, jaki udział autorski jest w danej pracy właściciela danych, w jaki sposób ustalić ten udział oraz jakie są zasady afiliacji?
Praca naukowa oparta jest na danych, które kolejno są poddawane bardziej lub mniej wnikliwej (twórczej) analizie. Jak zauważa się w doktrynie „rozważając przedmiot i naturę takich dzieł naukowych, należy zwrócić uwagę, że cechą, która je odróżnia od innych utworów, jest ich specyficzna struktura. Zwyczajowo na takie dzieło składa się bowiem: 1) wstęp teoretyczny (odwołujący się do stanu wiedzy Nauki o rozważanym zagadnieniu) z zaznaczeniem celu badań własnych; 2) opis materiałów, metod i technik badawczych oraz coraz częściej dane o stosowanych teoretycznych metodach obliczeniowych (to ostatnie sprowadza się do wsparcia i wylegitymowania uzyskanych wyników badań eksperymentalnych obliczeniami teoretycznymi); 3) prezentacja wyników badań i ich wstępna analiza; 4) dyskusja; 5) bibliografia. W efekcie publikacja naukowa z zakresu nauk ścisłych eksperymentalnych, technicznych czy przyrodniczych ma zwyczajowo więcej niż jednego autora. Kolejność podania listy autorów dzieła naukowego i przyznanie statusu autora pracy naukowej mogą mieć różne uzasadnienie i, co istotne, niekoniecznie znajdować legitymację w ustawie prawnoautorskiej. Wydaje się, że kolejność listy autorów pracy naukowej nie powinna być tworzona w odwołaniu do kolejności alfabetycznej czy posiadanych stopni bądź tytułu naukowego. Decydujący winien tu być rzeczywisty wkład w powstanie ogłoszonych w pracy naukowej wyników badań. Niemniej nie bez znaczenia w tym względzie będą zwyczaje atrybucji autorstwa (również w sferze kolejności autorów) przyjęte w konkretnym środowisku naukowców z danego obszaru wiedzy.
W obserwacji incydentów dopisywania do publikacji uznanych autorytetów w danej dziedzinie bez ich zgody, a nawet wiedzy, wykształca się praktyka podawania obok afiliacji współautorów, także ich służbowych (afiliowanych) adresów -email, by redakcja mogła z łatwością potwierdzić fakt zaangażowania pozostałych współtwórców.
Także Kodeks Etyki wskazuje na to, by przy podanej afiliacji podać charakter wkładu twórcy (3.3. ppkt 4). W jednostce 3.3. ppkt 6 wskazuje się, że „Kolejność podawania nazwisk w publikacji powinna być zgodna ze zwyczajem obowiązującym wdanej dyscyplinie naukowej oraz zostać zaakceptowana przez wszystkich współautorów na wczesnym etapie przygotowywania publikacji. Wkład intelektualny innych osób, mających istotny wpływ na publikowane badania powinien zostać stosownie zaznaczony”.
Ustalenie rzeczywistego udziału może nastąpić w umowie lub porozumieniu, którą autorzy zawrą przed pracami nad publikacją lub następczo poprzez porozumienie, a w przypadku braku takiego poprzez zebrany materiał dowodowy. Dlatego dobrą praktyką jest „składowanie” całej korespondencji zespołu na bezpiecznych serwerach, adresach mailowych pozwalających na dotarcie do korespondencji nawet sprzed wielu lat. W praktyce można spotkać się z praktyką ściągania maili służbowych na klienta poczty, co może skutkować ekstrakcją maili z programu pocztowego pracodawcy na komputer pracownika (w zależności od ustawień poczty). Praktyka doświadczonego autora polega na tym, by każdy dokument przechowywać w miejscu, z którego jest go łatwo odzyskać, w tym możliwie posiadanie kilku kopii zapasowych. Posiadanie historii korespondencji w chmurze uczelnianej może stanowić złoty środek na trudności dowodowe i spory w zespole, których istnienia nie zakłada się w chwili entuzjastycznego przystępowania do pracy nad materiałem lub publikacją.
Kolejność podawania nazwisk w publikacji powinna być zgodna ze zwyczajem obowiązującym wdanej dyscyplinie naukowej oraz zostać zaakceptowana przez wszystkich współautorów na wczesnym etapie przygotowywania publikacji. Wkład intelektualny innych osób, mających istotny wpływ na publikowane badania powinien zostać stosownie zaznaczony”.
Jak wskazuą A. Chorążewska i A. Biłgorajski „Z reguły pomysłodawca projektu badawczego to kierownik czy lider zespołu badawczego, który zazwyczaj nie jest zaangażowany w prace eksperymentalne, ale bardziej nadzoruje prawidłowość ich przebiegu oraz dokonanych analiz uzyskanych wyników badań. Jako twórca zarówno idei naukowej, jak i prawidłowości jej weryfikacji w toku badań niewątpliwie posiada on status współautora pracy i zwyczajowo jest autorem ostatnim (tzw. korespondencyjnym). Ponadto, współautorami pracy powinni być wszyscy, którzy sprawili, że przybrała ona określoną formę i treść. W tym względzie w literaturze dokonuje się rozróżnienia na autorów „naukowych” i autorów niejako „technicznych”. Rola tych ostatnich w badaniach polegać miała nie na stawianiu tezy naukowej, projektowaniu eksperymentu i dyskutowaniu osiągniętych wyników, lecz na wykonaniu ważnej pracy laboratoryjnej. W praktyce ich wkład w badania bywał doceniany w krajach anglosaskich, gdzie przypisywana im pozycja „autora technicznego” zawierała się w formule: with the technicalassistance of x and y. Niemniej należy zwrócić uwagę, że zarówno istniejący dzisiaj stopień skomplikowania stosowanych w badaniach naukowych technik pomiarowych, jak i proces interpretacji wyników powodują, że trudno jednoznacznie stwierdzić, że wkład eksperymentatora w badania naukowe był wyłącznie techniczny. Działanie badacza, polegające na wykonywaniu pomiarów z zastosowaniem specjalistycznej, często unikatowej aparatury oraz analizowanie i wyciąganie wniosków z uzyskanych wyników, w odwołaniu do specjalistycznej wiedzy i kompetencji, z wykorzystaniem inwencji twórczej w procesie tak projektowania, jak i analizowania wyników eksperymentu, sprawiają, że pojęcie „autor techniczny” powinno być zarezerwowane wyłącznie do zautomatyzowanych pomiarów wykonywanych za pomocą komercyjnie dostępnej aparatury naukowej”.
W przypadku dzieł naukowych ważne i interesujące jest z kolei to, że odbiór tego dzieła jest znaczący nie przez pryzmat jego formy, lecz treści. W przypadku publikacji wieloautorskich może być tak, że będzie miała ona wielu współautorów, chociaż nie każdy fizycznie będzie zaangażowany w tworzenie manuskryptu (formy dzieła). W związku z tym zrodziło się pytanie, czy status współautora przysługuje każdemu uczestnikowi procesu badawczego, czy tylko tej osobie, która wniosła wkład twórczy i indywidualny w rozumieniu prawa autorskiego. W literaturze prawa autorskiego istnieje stanowisko konserwatywne, które optuje za tą drugą sytuacją. W rozumieniu prawa autorskiego osoby, które:
- zbierały materiały,
- wykonywały czynności rutynowe i powtarzalne,
nie będą autorami w rozumieniu prawa autorskiego. I tutaj pojawia się kwestia różnych uznanych sposobów podejścia do koncepcji współautorstwa w różnych dyscyplinach naukowych. W doktrynie prawa autorskiego wyrażono stanowisko w tym zakresie, że:
„W przypadku nauk odwołujących się zarówno do eksperymentu, jak i pracy teoretycznej przyjmuje się np., że status kierownika projektu badawczego, który nie uczestniczy bezpośrednio w teoretycznym rozwiązaniu postawionego problemu, może stanowić podstawę do współautorstwa publikacji naukowej. Zastrzega się jednocześnie, że jego wkład polegać winien co najmniej na wyszukiwaniu problemu, kierowaniu pracami i formułowaniu wniosków końcowych do projektu89. W przypadku prac z dziedziny nauk ścisłych eksperymentalnych, technicznych czy przyrodniczych przyjęto, że status współautora publikacji naukowej posiadają wszelkie osoby, które brały udział w procesie uzyskiwania wykorzystanych w publikacji wyników naukowych. Należałobyto kwalifikować jako włączenie do kręgu autorów pracy naukowej osób, których wkład polegał nie tylko na dostarczeniu pomysłu badawczego, hipotezy badawczej, lecz także na technicznym wykonywaniu eksperymentu naukowego. R. Markiewicz, z uwagi na specyfikę pracy naukowej prowadzącej do powstania utworu naukowego, traktuje taką praktykę jako prawnie dopuszczalną,niemniej odmawia uznania na jej podstawie prawa do współautorstwa w rozumieniu ustawy prawnoautorskiej. Jednocześnie wspomniany autor wyraża pogląd, że wskazana praktyka oznacza, że twórcy rezygnują z oznaczenia współautorstwa w rozumieniu prawa autorskiego na rzecz wskazania wszystkich współuczestników pracy naukowej, którzy brali udział w jej tworzeniu na wszystkich etapach jej opracowywania91. Warto zauważyć, że opisywana praktyka, w polskim piśmiennictwie dopuszczalna jedynie z powyższym zastrzeżeniem, na gruncie prawa niemieckiego zyskała normatywne wsparcie w postaci § 24 niemieckiej ustawy ramowej o szkolnictwie wyższym (Hochschulrahmengesetz) z dnia 26 stycznia 1976 r.92 Przywołana norma stanowi, że „przy rozpowszechnianiu wyników badań naukowych należy wskazać współpracowników, wnoszących swój naukowy lub inny istotny wkład w ich powstanie, jako współautorów; w razie możliwości należy podać zakres ich wkładów””.
Przy okazji powyższych rozważań pojawia się pytanie, czy eksperymentator jest autorem dzieła w ujęciu prawa autorskiego, jeśli osoba ta nie uczestniczyła w przygotowaniu manuskryptu. Ryszard Markiewicz uważa, że tak jeżeli osoba ta ma wkład badawczy w powstanie publikacji poprzez wykazanie się indywidualnym i twórczym charakterem dzieła. Osoba ta będzie autorem, jeżeli:
1) w środowisku akademickim istnieje zwyczaj podawania twórców wyników badań naukowych jako współautorów,
2) osoba ta faktycznie uczestniczyła w badaniach, które są prezentowane,
3) uczestnictwo to nie polegało na podejmowaniu działań ściśle rutynowych lub mechanicznych.
O ile pomysł, uzyskane dane, hipoteza czy odkrycie nie stanowi w rozumieniu art. 21 pr.aut. utworu, to należy zauważyć, że w przypadku dzieła naukowego to one determinują jego wartość i przekładają się na treść, czasem też formę. W ten sposób nie można jednak próbować (z rezultatem pewności) sięgać po ochronę prawa autorskiego, mimo że wkład pracy naukowej takiej osoby może być znacznie wyższy, niż autora tekstu.
Dlatego też poszukuje się poza autoskoprawną innych możliwości ochrony, w tym na podstawie konstytucyjnoprawnej, jak też ochronie dóbr osobistych.
Autorstwo publikacji naukowej musi opierać się na przynajmniej jednym z wymienionych warunków: twórczym i istotnym wkładzie w badania, a więc na znaczącym udziale w kreowaniu idei naukowej, formułowaniu koncepcji oraz projektowaniu badań, niekwestionowanym czynnym udziale w pozyskiwanie danych, w analizie i interpretacji uzyskanych wyników oraz merytorycznym i rzetelnym wkładzie w przygotowanie i krytyczne opracowanie artykułu z punktu widzenia obowiązującychkryteriów naukowych.
Zgodnie z art. 9 ust. 1 pr.aut. „Współtwórcom przysługuje prawo autorskie wspólnie. Domniemywa się, że wielkości udziałów są równe. Każdy ze współtwórców może żądać określenia wielkości udziałów przez sąd, na podstawie wkładów pracy twórczej”.
Zakres niepewności prawnej pojawia się już na samym początku próby nakreślenia przesłanek uznania wkładu autora za wystarczający dla przyznania mu statusu współtwórcy stworzonego dzieła. Specyfika pracy zespołowej charakteryzuje się tym, iż osoby współpracujące przy powstaniu utworu mogą dostarczać wkładów o różnym charakterze, zarówno twórczym jak i nietwórczym. Pojawia się zatem pytanie, czy osoby, których udział w tworzeniu dzieła stanowi sine qua non jego powstania, będą uznawane ja współautorów niezależnie od wypełnienia przesłanki twórczości. Wobec braku konkretnej regulacji ustawy z kwestię tą analizował Sąd Najwyższy w uzasadnieniu wyroku z dnia 8 września 1976 roku, gdzie wskazał: „prawo autorskie nie określa istoty współautorstwa, pozostawiając je wykładni, która z kolei nie może przyjąć innego kryterium, jak przy określaniu pojęcia twórczości chronionej prawem autorskim. Przy współautorstwie charakterystyczne jest tylko, że utwór jest dziełem będącym wynikiem wspólnego wkładu twórczego jego autorów. W obu wypadkach o prawie autorskim decyduje wkład twórczy, bez którego dzieło nie powstałoby. Wkład twórczy może przejawiać się w różnej postaci, m.in. w zależności od rodzaju utworu (literacki, naukowy, artystyczny)”. W innym orzeczeniu SN wskazał także, iż: „każda współtwórczość zakłada czynny udział kilku osób w procesie twórczym, w wyniku którego powstaje wspólne dzieło stanowiące owoc działalności duchowej współtwórców”. Na tle ustawy z 1926 r. S. Ritterman wyraził zapatrywanie, iż czynności o charakterze czysto pomocniczym (np. poprawki stylistyczne lub językowe) nie będą dawały podstaw do uznania współwłasności, gdyż nie kwalifikują się jako „współtwórczość w zasadniczej osnowie dzieła”. Współpraca tego rodzaju może być podstawą roszczeń o wynagrodzenie za świadczenie usług. Nie będzie ona uznawana za współautorską także wówczas, gdy nie posiadając charakteru twórczości wymagała ona będzie „wysokiego stopnia wiedzy fachowej, zręczności i inicjatywy osobistej”. Dobrego przykładu dostarcza orzeczenie z 18 listopada 1960 r. dotyczące prac nad książką o kajakarstwie. Stan faktyczny sprawy był taki, że pozwany zaprezentował rękopis projektowanej książki, aczkolwiek okazało się, iż nie może ona być wysłana do druku bez dodatkowego opracowania przez fachowca. Wskutek porozumienia się pozwanego z powodem ustalono, iż każdy z nich opracuje poszczególne rozdziały i będą figurować jako współautorzy. W istocie pozwany odebrał rozdziały powoda, których część przerobił a część pozostawił bez zmian i opublikował podając siebie za wyłącznego autora. Książkę zaopatrzył ponadto w rysunki opracowane przez osobę trzecią w oparciu o zdjęcia powoda, których zrobienie także zlecił powód. Sąd Najwyższy zauważył w powyższej sytuacji, iż: „stanowi naruszenie prawa autorskiego podanie w wydanej książce swojego wyłącznie nazwiska jako nazwiska autora […] chociaż pewne partie książki niemal w całości stanowią tekst przez nią opracowany; nie można przy tym uważać, że praca tego drugiego autora nie ma cech samodzielnej twórczości z powodu korzystania przez niego z pewnych źródeł, nie polegającego jednak na mechanicznym przepisaniu treści, jeżeli opracował on w swojej partii nowe materiały, a poza tym przejrzał i poprawił resztę pracy.” Co ważne i istotne, to jakość ani ilość wkładu twórczego wydaje się nie mają większego znaczenia. Wyraził to SN w orzeczeniu z 16 kwietnia 1981 roku, w którym przyznał prawa autorskie powodowi do stworzonego przez niego indeksu systematycznego stanowiącego część składową Bibliografii, przez co ten nabył status jej współautora. Tak też uznał Sąd Apelacyjny w Warszawie w orzeczeniu z 30 października 1991 stwierdzając: „współautorstwo nie wymaga równowartości wkładu poszczególnych współtwórców […] nawet gdyby wkład twórczy jednego z autorów był dominujący”. Niemniej jednak ocena statusu twórcy musi odbywać się zawsze ze wskazaniem na ten wkład autora. Tak też Sąd Apelacyjny w Warszawie stwierdził w wyroku z dnia 7 listopada 2003 roku, iż „stwierdzenie przez biegłego, że w pewnych fragmentach skryptu, np. w napisanych przez powódkę podrozdziałach ćwiczenia nr 9, poprawki wniesione przez innych autorów skryptu miały charakter twórczy, nie było wystarczające do przyznania tym osobom przymiotu współtwórców skryptu w tym zakresie. Ocena, czy ktoś jest twórcą (współtwórcą) dzieła w rozumieniu Prawa autorskiego, jest oceną prawną i w razie sporu należy do sądu”. W opinii J. Barty i R. Markiewicza za współtwórcę może być uznana tylko ta osoba, której wkład samodzielnie ujmowany spełnia kryteria ochrony prawa autorskiego (współautorstwo dzieła rozłącznego), natomiast gdyby wkładów nie dało się od siebie rozdzielić, wówczas gdy wkład umożliwił nabycie cechy twórczości „przez ostateczny wytwór pracy intelektualnej” (współautorstwo dzieła nierozłącznego). Warto jednak w tym miejscu zaznaczyć, iż zarówno w literaturze, jak i w orzecznictwie pojawił się pogląd bardziej restrykcyjny, zgodnie z którym za współtwórcę można uznać tę osobę, która decyduje o ostatecznym kształcie dzieła. Został on wyrażony przez J. Błeszyńskiego, natomiast znajduje odzwierciedlenie także w nowszym orzecznictwie.
W doktrynie prawa autorskiego istnieje pogląd, iż wspólne prawo autorskie dla współtwórców nie zaistnieje wbrew ich woli, czyli zaistnieje dopiero wówczas, gdy pomiędzy twórcami dojdzie do porozumienia w kwestii połączenia ich wkładów twórczych. Należy przy tym zaznaczyć, iż traktowanie porozumienia jako przesłanki koniecznej nabycia statusu współtwórcy od dawna stanowiło kwestię sporną. Na skutek dwóch odmiennych stanowisk prezentowanych zarówno w doktrynie i jak i w orzecznictwie nie było w tej kwestii konsensusu. W ujęciu doktrynalnym stoi się na stanowisku, iż istnienie porozumienia jest niezbędne jako będące wyrazem chęci stworzenia dzieła wspólnym wysiłkiem. Porozumienie to może wynikać albo z umowy albo z czynności stanu faktycznego, czyli może być wyraźne lub konkludentne. E. Wojnicka przedstawiając tzw. idealny typ współtwórczości nie tylko zauważyła, iż porozumienie pomiędzy autorami nie tylko powinno istnieć, ale co więcej, iż praca nad wspólnym dziełem powinna obejmować ścisłe współdziałanie twórców od chwili podjęcia pomysłu do momentu nadania mu określonej formy.
W sprawie z 21 grudnia 1979 r. SN uznał, iż w pewnych okolicznościach nie można wyłączyć możliwości powstania dzieła wspólnego pomimo braku porozumienia twórców. W tej sprawie jedna osoba zaczęła pracę nad dziełem (rzeźbą), następnie od niej odstąpiła a rozpoczęte dzieło dokończył w sposób twórczy kto inny. Tym samym niebezpiecznie rozszerzył kategorię dzieł współautorskich (art. 9 pr.aut.) i zatarł granicę pomiędzy utworami współautorskimi i zależnymi(art. 2 pr.aut.). Jak podaje R. Markiewicz „nie ma […] znaczenia okoliczność, że twórca zamierzał, by jego dzieło w przyszłości zostało „połączone” z innym. Jeżeli bowiem drugi autor następnie tworzy komplementarną część i ogłasza je łącznie z dziełem pierwszym, powstaje dzieło zależne”.
W doktrynie prawa niemieckiego U. Loewenheim i D. Thum zaprezentowali stanowisko, iż zachowanie pomocnika nie jest twórcze, gdyż nie jest ono zorientowane na rozwijanie własnej indywidualności, lecz na wspomaganie cudzej. Na tej podstawie powstał głos w doktrynie, iż nie podlega ochronie prawa autorskiego praca asystenta naukowego polegająca na gromadzeniu materiałów, przygotowywaniu preparatów, prowadzeniu doświadczeń, przygotowywaniu przypisów i bibliografii. H. Ahlberg i W. Nordemannwyrazili wręcz zapatrywanie, iż asystent naukowy może stać się współautorem tylko wtedy, gdy profesor zobowiązał go do opracowania całego rozdziału. W opinii D. Leuze takie ujęcie prowadzi do ograniczenia ochrony prawa autorskiego i niebezpiecznie zawęża zakres pojęcia „współautorstwo” w rozumieniu prawa. Ujęcieliberalne wykształciło się natomiast w literaturze amerykańskiej. Orędownikiem liberalnej koncepcji jest np. M.B. Nimmer, który uważa, że brak spełnienia przesłanki twórczości względem samodzielnego elementu dzieła nie świadczy jeszcze o niemożliwości uznania jego twórcę za autora w rozumieniu prawa autorskiego. Autor ten uważa nawet, że wkład przybierający postać pomysłu może przesądzać o nabyciu współautorstwa jeśli jest to możliwe do wykazania, iż stał się on przesłanką konieczną do zaistnienia dzieła. W samej doktrynie prawa amerykańskiego koncepcja ta nie przyjęła się.
Zagadnienie współautorstwa może być analizowane różnie w różnych dyscyplinach naukowych. Na tle nauk prawniczych i humanistycznych uważa się, iż samo przedstawienie problemu naukowego, pomoc w sprecyzowaniu tematu oraz konsultacje z tym związane nie będą prowadziły do współautorstwa osoby dostarczającej ogólny zarys pracy. W innym przypadku trzeba by byłoprzyznać, iż praca doktorska z dziedziny nauk prawnych powstaje na drodze współtwórczości doktoranta i promotora. Niezależnie od wkładu promotora istnieje zwyczaj publikowania rozpraw doktorskich jako wyłącznie własnych doktorantów, pomimo, iż pomoc promotora mogłaby przybrać formę współautorstwa w rozumieniu prawa. Inaczej natomiast kwestia współautorstwa może funkcjonować na przykładzie nauk eksperymentalnych angażujących prace typu badawczego i laboratoryjnego. Jeżeli w zespole naukowobadawczym jest kierownik, którego praca naukowa sprowadza się do zlecania czynności technicznych i badawczych pracownikom, którzy nie biorą bezpośrednio udziału w teoretycznym rozwiązaniu problemu badawczego, należy uznać co do zasady, iż uzyska on udział we współwłasności prawa i tytuł do współautorstwa. Inny rozkład pracy twórczej może zostać ustalony za pomocą dowodów, jednakże nie przeszkadza to temu, by założyć, iż kierownik projektu nabywa prawa autorskie z samego faktu działu w wyszukiwaniu problemu, kierowaniu projektem i wyprowadzaniu wniosków końcowych do projektu. Oczywiście założenie jest takie, że inne osoby występujące w projekcie także mogą pochwalić się wkładami twórczymi. Problem może jednakże dotyczyć laborantów, techników czy studentów, którzy będą zaangażowani w projekt niebagatelną ilość czasu, chociaż ich wkład nie będzie twórczy. Przykładem niech będzie sytuacja pozyskiwania danych przez studenta/dyplomanta za pomocą układu pomiarowego/układu elektrod/algorytmu napisanego przez studenta, lecz zaprojektowanego/opracowanego przez promotora. Jeśli student pragnie rościć sobie prawa autorskie względem danych, powinien udowodnić, że:
a) dane te posiadają zdolność autorskoprawną, czyli są utworem w rozumieniu prawa autorskiego,
b) w przypadku spełnienia przesłanki w pkt. a), student nabędzie autorskie prawo osobiste, a dokładnie prawo do autorstwa,
c) co do praw majątkowych pojawia się pytanie, czy uczelnia lub strony (np. student i promotor) nie zawarli osobnej umowy co do tego, na kogo przechodzą autorskie prawa majątkowe, w razie ich powstania. Należy zaznaczyć, że aktualnie uczelnie wyższe wprowadzają już od kilku lat zrewidowane kodeksy prawa własności intelektualnej, które dotyczą pracowników, a mogą także studentów (w zależności od ich treści).
W świetle powyższego szansa, że w tej sytuacji dane będą jakkolwiek twórcze, czyli będą stanowić utwór, jest moim zdaniem niewielka. W przypadku, gdyby naukowiec lub promotor spekulował, że praca studenta/dyplomanta może okazać się problematyczna z perspektywy wykorzystania praw autorskich (przy roszczeniowej postawie współczesnych studentów), powinien rozważyć możliwość przygotowania umowy pisemnej, w której na przyszłość (i na wyrost) kwestie te zostaną między stronami rozstrzygnięte, a student zgodzi się na przeniesienie ewentualnych autorskich praw majątkowych i niewykonywaie autorskich praw osobistych. Jednakże podkreślenia wymaga fakt, że jeśli promotor określa parametry eksperymentu, sposób pomiaru i założenia projektu, to on też staje się autorem tego (przy spełnieniu przesłanek prawa autorskiego). Dla prostego przykładu, zgodnie z zasadą statystyczne jednorazowości. Jeśli w miejsce studenta były postawiony inny student, pytanie jest takie, czy wyniki byłyby takie same. Jeśli „tak”, to oznacza to, że nie było w tych działaniach miejsca dla twórczości. Jeśli „nie”, to pytanie jest takie, dlaczego tak jest, i czy działanie to miało charakter twórczy.